Nowy Jork

Zgodnie z zasadą, że na wakacje warto mieć jakąś koncepcję, tym razem padło na miasta, które nazywają się lub kiedyś nazywały się „Amsterdam“. Tak więc najpierw był „normalny” Amsterdam, a teraz Nowy Amsterdam (co prawda tylko przez pierwsze 50 lat istnienia, ale zawsze).

Z kronikarskiego obowiązku (a nie żebym się chciał jakoś specjalnie chwalić), pora na krótkie podsumowanie wakacji.

Zaczęło się od Dubaju w maju.

To w sumie jeszcze przed wakacjami, ale fajnie się rymuje

Ale zacznę od końca. Nowy Jork, a w zasadzie Manhattan - wiadomo, wieżowce, ruch, śmieci na ulicach, szczury, turyści, mnóstwo miejsc do zobaczenia. Ale to samo jest w tysiącach innych miast na świecie i szczerze mówiąc po Hong Kongu, Bangkoku, Tokio, Singapurze itp. nie spodziewałem się jakiegoś wielkiego zaskoczenia. A jednak, Nowy Jork mnie powalił. To jest jeszcze inna planeta. Jedna z rzeczy która mi się najbardziej podobała to "stara" architektura, czyli monumentalne "kamienne" wieżowce i budynki,